Jakiś Afgańczyk biega godzinę po Bieszczadach i żre co popadnie. Nie polecam.
Do dziś ogarnia mnie pusty śmiech, jak tę scenę z gołym cycem na śniegu sobie przypomnę ;] Żenujące to było.
Rozumiem, że sam zachowywałbyś się w naprawdę racjonalny sposób, gdybyś został uprowadzony np. do Afganistanu, uciekłbyś talibom i rozpoczął żmudny marsz przez tamtejsze tereny, nie mając pewności, komu można ufać, a komu nie i musząc żywić się tym, co popadnie, by przeżyć (a dodałbym jeszcze, że tam chyba byłoby trudniej, niż Mohamedowi w polskich górach, bo jeśli dobrze myślę, to chyba w Afganistanie wielu ludzi jest wyposażonych w broń). Dla was ta scena z napadem na kobietę z dzieckiem była śmieszna, ale ja czytałem kiedyś książkę Waris Dirie pt. "Kwiat pustyni", która po ucieczce z rodzinnej wioski musiała np. żywić się mlekiem kozicy z cudzego pastwiska. I piła je prosto z wymion, bo nie miała czasu na - kurczę, jak to beznadziejnie brzmi - "formalności", gdyż właściciel zwierzęcia natychmiast ją przegonił. Równie dobrze możecie zarzucić "Castaway", że to film, w którym jakiś Amerykaniec siedzi na bezludnej wyspie i nawija do piłki.
Co do tego, że Skolimowski ma lepszą wyobraźnię niż Hitchcock, to trudno mi stwierdzić, bo żadnego filmu AH nie widziałem, jednak wyobraźnię to Skolimowski ma i to jaką, wystarczy zobaczyć jego "Ferdydurke" (również z gwiazdorską obsadą zarówno na polu rodzimym, jak i zagranicznym).
Wystarczy spojrzeć na techniczną stronę filmu :) Nawet jak komuś nie odpowiadał film fabułą, to za tę część powinien mieć jak dla mnie 5 i ani jedną ocenę niżej.
Nie. Powinno się, przynajmniej moim zdaniem, piętnować intelektualne oszustwa. Ten film to pokaz reżyserskiego cynizmu, wszystko w nim jest w pożałowania godny sposób policzone pod zgarnianie nagród na salonach intelektualistycznego motłochu.
Głównie nagrody są za reżyserię/techniczne. Tylko jedna nominacja (bądź nagroda) jest za fabułę i za grę aktorską (chyba polskie konkursy). Poza tym, jeśli film ma w sobie coś wartościowego; niezależnie czy z technicznego, czy z fabularnego punktu widzenia, to warto to odnotować.
Nie zapominaj także, że dane jury na konkretnych festiwalach ocenia w swoim stylu nagrody. Pozwala to uniknąć rozczarowań w stylu: "Ten film miał nagrody, a taki nudny...". Jak coś dostaje Oscara za nieanglojęzyczny, to często za sprawę żydowską. I nie demonizuję, tylko tak jest. W Cannes też lubią wybrać jakiś temat i uznać go za cenniejszy. I można tak o każdym festiwalu...
A co do tego filmu. Genialne w nim jest przekazanie informacji obrazem ;)
Odnośnie fabuły... To też informacje. Zamiast zobaczyć scenę w której bohater ogląda TV i lecą wiadomości z informacją, że nawiał z Afganistanu, zabił ludzi, to masz sam obraz. Zero dialogów. I tak praktycznie każdy element w tym filmie.
I jest tu widoczna różnica między kinem niemym, bo w nim masz napisy i normalne dialogi.
Miałem ze dwa podejścia i oba nieudane. Nudny ten film jak jasna cholera.
Dużo lepszy film o walce człowieka ze swoimi słabościami, z naturą, o walce o życie to http://www.filmweb.pl/Czekajac.Na.Joe
Niby też jeden koleś, a ogląda się to z zapartym tchem.
A to tutaj, tego Skolimowskiego, taka popelina. Nastawiałem się na jakiś killer, na film wszech czasów a ciężko użgać chociaż pół godziny.