PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=590629}

Legenda Korry

The Legend of Korra
7,7 12 290
ocen
7,7 10 1 12290
Legenda Korry
powrót do forum serialu Legenda Korry

1) Krytykowanie sequeli za to, że nie spełniły nasze oczekiwania jest zjawiskiem tak powszechnym, ze wielu przestało zwracać na nie uwagę i nie ma się co dziwić. Niemniej przeglądając na YT filmiki o Avatarze zauważyłem ciekawe zjawisko. Otóż Korry nie lubi praktycznie nikt a wręcz przeciwnie. Pełno analiz co i dlaczego poszło nie tak. Niektóre to nawet godzinę trwają.

2) Czy to znaczy, że sprawa nie rozbija się o fanowskie marudzenie i Legenda jest obiektywnie złym sequelem? W moim mniemaniu tak. Nie sprostała jako kontynuacja duchowa i jakościowa. Zupełnie jakby twórcy kontynuacji nie do końca rozumieli materiału źródłowego i nie wiedzieli co uczyniło Ostatniego władcę wiatru Ostatnim władcą wiatru. Czyżby to wynikało z tego, że odszedł główny scenarzysta?

3) Nie mam nic przeciwko eksperymentowaniu z konwencją, ale czy oni nie poszli za daleko? Dlaczego oni zredefiniowali wszystko jak leci? Świat Awatara był baśniowy, podstawą społeczeństwa był bending a technologia była incydentalna. Minęło pokolenie i nagle znaleźliśmy się w... 20-leciu międzywojennym? Co mi jeszcze powiecie? Że za dwa sezony po Królestwie Ziemi będzie popieprzać Megazo... wykrakałem.

4) Na tej samej zasadzie wkurzało wymyślanie na nowo historii bendingu i roli Awatara a zerwanie cyklu reinkarnacji to była wręcz zbrodnia. Po kolei, według słów Lwo-Żółwia w Erze przed Awatarem ludzie nie władali żywiołami, tylko własną energią a w historii Wana nic takiego nie widzieliśmy. Po drugie tej sztuki ludzie mieli się nauczyć obserwując zwierzęta (i Księżyc) a według Legendy Korry moce były wydawane przez Lwo-Żółwie. Dalej, Awatar był mediatorem a nie stroną w konflikcie ludzko-duchowym. Przede wszystkim dlatego, że tu nie było stron. Po prostu nasze moralności były niekompatybilne. Dla człowieka wycięcie lasu pod wioskę było akceptowalne, dla ducha niewybaczalne. Tu nie było pojęcia dobra i zła. Korra to niestety zmieniła robiąc z Awatara hosta dla personifikacji yang, który przed wiekami uwięził yin. U Aanga był to przede wszystkim człowiek. Czerpiący z mądrości swoich poprzednich wcieleń, ale i płacący za ich błędy. Tutaj okazuje się, że to wszystko niepotrzebne i Awatar jest samowystarczalny.

5) Samowystarczalność Awatara? Brzmi jak główny grzech Korry samej w sobie. Z początku była chłopczycą z ADHD o usposobieniu chihuahuy. Nie potrafi mierzyć siły na zamiary, tylko rzuca się na wszystko wokół myśląc, że każdemu podoła. Nic dziwnego, trzy żywioły opanowała szybciej niż sztukę korzystania z nocników. No, ale życie zrewidowało jej nastawienie... raz, drugi, trzeci i czwarty. Koniec końców stała się mentalnym starcem zmęczonym życiem. Niby fajnie, że nie zrobili z niej Mary Sue, ale nie podoba mi się jej character development. Z nadmiaru osobowości do jej braku.

6) Ale czym jest Awatar bez Team Awatar? Może oni nadrabiają? No... niestety nie. Kartonowo płaskie erzace prawdziwych protagonistów. Po kolei, Mako to był typowy wymarzony chłopak z serialu o licealistkach. Przystojny, należy do klubu sportowego i e... to by było tyle. Bolin to jakaś porażka. Miał być następcą Sokki, ale był tak jednostronny, że aż mnie mdliło na jego widok. Tak, Sokka bywał naiwny i żałosny, ale BYWAŁ. Bolin był taki przez cały czas. I to definiowało jego osobowość, bo nie miał nic głębi. I teraz wisienka na torcie, Asami Sato czyli Batman w spódnicy. Miła, mądra, piękna, waleczna, bogata, z dobrego domu... Całe szczęście nie dali jej bendingu bo bez tego jest Mary Sue a jakby dodać jej władanie jakimkolwiek żywiołem to wygryzłaby Awatara z fuchy. No i ogromny minus za czworokąt miłosny. Kto wpadł na ten idiotyczny pomysł by zrobić z Team Awatar swingerów? Jedyna para jakiej nie mieliśmy to chyba Bolin x Mako, bo tak to nawe Asami skojarzyli z Korrą. Chociaż factum JK-style.

7) Jeśli postacie drugoplanowe biją na głowę te pierwszoplanowe to wiedz, że coś poszło nie tak. Tenzin, Bumi i reszta rodzinki była świetna. Lubiliśmy ich i kibicowaliśmy im. Może to na nich powinna skupiać się fabuła a nie nastolatkach bez osobowości?

8) Pierwszy sezon pomimo swoich wszelkich wad Pierwszy Sezon był solidny. Pewnie dlatego, że jako jedyny był przemyślany, resztę tworzyli siłą rozpędu. Amon był świetną przeciwtezą Ozaia. O Władcy Ognia wiedzieliśmy wszystko, ale nie widzieliśmy go aż do samego końca. Przywódca Ekwalistów pokazywał się od początku, ale jego historia była zagadką. Syn Azulona sam w sobie nigdy nie był realnym zagrożeniem, jak już to armia czyniła go strasznym. Dla syna Yakona poplecznicy byli ledwie dodatkiem, bo to go Awatar powinien się bać. Niestety zmarnowali jego potencjał decydując o uczynieniu sezonów samodzielnymi historiami. Dlatego zamknęli jego wątek w pośpiechu niczym Jak wytresować smoka 2. A szkoda... mogli zostawić Korrę pozbawioną mocy i kontynuować walkę z Amonem w S02. No i backstory trochę słabe. Wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że typ uprawia energy bending. Jakim cudem zwykły śmiertelnik poznał tą zapomnianą sztukę? Odpowiedź na te pytanie mogłaby być fascynująca (spodziewałbym się czegoś a'la Zaheer), ale nie... tak naprawdę Noatak jest synem jakiegoś randomowego władcę wody, który nie wiadomo skąd umiał into bloodbending? Jak to możliwe skoro w dziejach Świata Awatara umiały to tylko dwie osoby z czego tylko jedna żyła i nie zamierzała się tym dzielić? No i jak manipulowanie krwią może zabierać moce? Jak inaczej podeszli do backstory Amona to S01 oceniałbym jako bardzo dobry, nawet licząc przedwczesne zakończenie, tak to jest tylko dobry.

9) Drugi sezon to już jazda bez trzymanki. O tym, że zredefiniowali wszystko i przerwali cykl już pisałem. Co jeszcze napsuli? Ano powiedzieli, że Awatara nie definiuje umiejętność opanowania wszystkich żywiołów tylko bycie jakąś fuzją i wprowadzili Mrocznego Awatara (prywatnie szalony wujek Korry) i na koniec napieprzali się jak kaiju. Jedyne co dobrego wynikło z tego dziadostwa to odtworzenie Nomadów Powietrza. Tylko... skoro engergy bending umożliwia przyznawanie mocy to czemu Aang nie dał władzy nad powietrzem tym ziomkom od paralotni? I Bumiemu? Co do otwarcia wrót do Świata Duchów to też mam mocno mieszane odczucia. Ludzie nie dogadywali się z nimi mimo incydentalnych kontaktów? Otwórzmy autostradę transgraniczną, co złego może się dziać. Poza tym w Ostatnim władcy wiatru Świat Duchów wydawał się bardziej wymiarem Świata Ludzi przecinającym się z nim we wielu miejscach i będący jego lustrzanym odbiciem. Tutaj okazuje się, że to zupełnie inna para kaloszy. Mam wrażenie, że scenariusz pisali z pamięci bez sprawdzania co ustalono w poprzedniej serii.

10) I teraz S03. Szczerze powiedziawszy zapomniałem o Zaheerze i Czerwonym Lotosie. Dopiero jak przygotowywałem się do napisania tego tekstu to sobie o nim przypomniałem. W sumie nic dziwnego, skonfrontowanie Awatara z pospolitym benderem jest wtórne, nudne i rozczarowujące. Z jednej skrajności w drugą. W poprzednim sezonie Korra walczyła ze Złem we własnej osobie a teraz ot normik. No dobra, nie taki znowu normik, bo potrafi latać (tego nawet Awatar nie umie) chociaż władanie powietrzem ma od wczoraj. Jeszcze miał w teamie kogoś od telepatycznych wybuchów i lava bendingu. Przesadzają z tą inflacją mocy. W Ostatnim władcy wiatru widzieliśmy, że unikatowe skille są naprawdę unikatowe. Tutaj rozdają moce jak polityk kiełbasę wyborczą. I myk bloodbending nie wiadomo skąd. Cyk, całe miasto metalbenderów. Tylko jedno "ale". To, że coś jest możliwe nie znaczy, że każdy może się tego nauczyć. Tak z władaniem stalą. Earthbenderzy po prostu nie byli w stanie nagiąć przeprocesowaną ziemię do swojej woli, dopiero Toph się to udało, bo była tak OP. Z błyskawicami podobnie. Zuko po prostu nie mógł posiąść tego skilla. A wracając do Zaheera to pomysł dobry, ale wtórny. On jest w zasadzie Amonem-bis.

11) Chyba w Nickolodeon jest niepisana zasada, że parzyste sezony to będą te przesadzone. Dlatego teraz wyskoczyli z Eisenbahn o ładunku duchowym i megazordami. Jedyne co mi się podobało w tym sezonie to Toph, ale zrobienie z niej Yody bis było nieco randomowe.

Kwarc

Jestem świeżo po seansie "Legendy Aanga" na Netfliksie i znalazłem kolejne rozbieżności.
1) W Świecie Duchów bending nie działa.
2) W "Ostatnim władcy wiatru" nic nie wskazuje na to, że kiedyś duchy i ludzie zamieszkiwali jeden świat. Wręcz przeciwnie, kilkukrotnie było podkreślone, że Księżyc, Ocean czy Wan Shi Tong nie pochodzą z tego wymiaru i się do niego przeprowadzili.
3) Roku powiedział, że Stan Awatara to jednoczesne połączenie się ze wszystkimi swoimi poprzednimi wcieleniami. Także ten tryb bojowy nie miał nic wspólnego z Ravą i zerwanie cyklu powinno go trwale wymazać.
4) Tkanie krwi było możliwe tylko podczas pełni a Noatak robił to w środku dnia. I jeszcze wyprawiał z tym takie cuda jakie Hamie się nawet nie śniły.
Odnoszę wrażenie, że scenariusz Korry pisał ktoś kto Aanga widział raz X lat temu i nie chciało mu się wracać. To fanfici z Wattpada wykazują większą troskę o materiał źródłowy niż oficjalna kontynuacja.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones