Witam :) Prawdopodobnie ten temat był już poruszany na forum, jeśli tak to wybaczcie. A jeśli nie to zapraszam do "konwersacji" ;)
Gdybyście chcieli pokazać całą sagę "Gwiezdnych Wojen" komuś, kto jeszcze jej nie oglądał to od których części byście zaczęli: nowych czy starych? Domyślam się, że większość będzie za tym, jak powstawały chronologicznie, z drugiej strony obejrzenie całej historii od początku, a zostawienie najlepszego na koniec nie byłoby chyba aż takim złym wyjściem. Czekam na odpowiedzi i argumenty, pozdr :]
W kwietniu tvp2 ma nadać wszystkie 6 części GW (kolejny raz od poprzedniej emisji w 2011) i polecałbym obejrzenie od 1 do 6 ale to już własny wybór :)
Ja jak zawsze obejrzę :)
Moim zdaniem powinno się od pierwszego epizodu - czyli prequeli. Tym bardziej, że są ciekawsze wizualnie i poważniejsze nieco w fabule - Nowa Nadzieja itd. to typowe baśnie - zero odniesienia do rzeczywistości np. politycznej..
No nie specjalnie się z Tobą zgodzę. Stare części mają duże odniesienie do rzeczywistości politycznej, tyle, że ówczesnej... Jeśli nie wierzysz to poczytaj sobie choćby o programie "Gwiezdnych Wojen" w czasie zimnej wojny. Lub poszukaj innych artykułów na temat analogi w filmie i ówczesnej sytuacji politycznej.
Akurat program Gwiezdne Wojny dostał taką nazwę bo Reagan był fanem sagi Lucasa;) Również z tej przyczyny ZSRR nazywał imperium zła.
Ja bym polecała obejrzenie całej historii od początku, czyli od tych "nowszych" części.. na deser zostawiłabym sobie moje ukochane "stare" ;)
Zacznij w takiej kolejności w jakiej były produkowane. Przemawiają za tym następujące argumenty:
1. Przeciętny fan Gwiezdnych Wojen oglądał je w kinie w takiej właśnie kolejności (starą trylogię zaczynając od pierwszego filmu w 1977, albo załapując się na Special Edition w 1997, by potem w 1999 stać się świadkiem wydarzeń z nowej trylogii)
2. Jeżeli to naprawdę pierwsze zetknięcie z filmem i nie usłyszałeś po drodze spoilerów, to będzie ci dane doznać tego samego zaskoczenia, które stało się udziałem wielu widzów w 1980 roku.
3. Oglądając w kolejności chronologicznej, czyli najpierw nowe, efekciarskie filmy (chronologicznie wcześniejsze), a potem przechodząc do części kręconych 30 lat temu (chronologicznie późniejszych) można poczuć rozczarowanie. Trudno oglądać niemrawy pojedynek Bena Kenobiego i Vadera z filmu z 1977, mając jeszcze świeżo w pamięci ich efekciarską i pełną podskoków walkę przedstawioną w filmie z 2005 roku.
Także oglądaj według czasu powstania filmu:
Najpierw stara trylogia -> IV, V, VI
Później nowa -> I, II, III
Ja oglądałam wszystkie, żeby nie było, chcę całą sagę pokazać memu mężczyźnie tylko miałam dylemat, ale już pomogliście mi go rozwiązać ;)
A propos trzeciego argumentu. Wydaje mi się, że nie można zawieść się na starych częściach. To właśnie jest w nich piękne, jak udało się je idealnie stworzyć w czasach, w których było to nie lada wyzwanie. Więc uważam, że mimo wszystko widz powinien tym bardziej zachwycić się starymi częściami.
I ciężko jest "nie usłyszeć po drodze spojlerów", niestety .
Btw. jestem dziewczyną ;)
Zdecydowanie w kolejności chronologicznej, tj. najpierw NOWA trylogia, później STARA.
Dlaczego?
Bo jeśli nigdy nie mieliśmy styczności z SW to jesteśmy w ogromnym szoku, że ten mały, pocieszny chłopczyk z Mrocznego Widma staje się złym Vaderem. Opad szczeny murowany. Jeśli oglądamy w kolejności w jakiej SW było produkowane - nie ma tego zaskoczenia - wszystko wiemy.
Z drugiej strony zamysł reżysera był.. taki, jaki był. Gdyby chciał pokazać wszystko od początku to zacząłby od pierwszej części, tak myślę.
A właśnie, że nieprawda. Zapewniam, że większy opad szczeny czeka nas Imperium kontratakuje, niż w Zemście Sithów. Już w Mrocznym Widmie, gdy Yoda mówi "w szkoleniu jego wielka kryje się groźba", widz zaczyna coś podejrzewać. W Ataku Klonów z Anakinem już zaczyna dziać się coś niedobrego (gdy wyrzynał tuskenów), a w Zemście Sithów od początku filmu chodzi naburmuszony. Jeżeli człowiek chce przeżyć zaskoczenie, to tylko w starej trylogii.
Jak dla mnie to wszystko co jest w pobliżu Imperium Kontratakuje jest najlepsze z całej sagi, no może z wyjątkiem trylogii Thrawna i trylogii Hana Solo.
Jak ktoś na prawdę chce wejść w GW to niech poczyta książki wokół Imperium Kontratakuje: Cienie Imperium i Trylogię Łowców Nagród.
to już jest więc kwestia subiektywna, mimo wszystko za lepszy zabieg uważam pokazanie upadku Anakina niż ujawnienia, że Vader jest ojcem Luke'a. Pozdro.
Sam byłem niedawno w podobnej sytuacji, znajoma nie widziała nigdy Gwiezdnych Wojen i chciała je zobaczyć. Nawet się nie zastanawiałem - kolejność wedle produkcji. Fabuła starej trylogii jest lepsza, więc należy wykorzystać ją do maksimum - sławna scena z Imperium będzie bezcenna. No i nie zgorszy aż tak pocałunek Luke'a i Lei. Nowa oferuje bardziej efekty, które niezależnie od wszystkiego pozostaną takie same.