Mam do tego filmu sentyment. Akurat uczyłam się do egzaminu poprawkowego z matematyki, gdy nagle wtargnął mój kuzyn Iruś. Miał coś do załatwienia z tatkiem (obaj interesują się elektroniką), Iruś wychodząc powiedział, że jedzie do kina Kosmos na "Mroczne widmo". Ja zapytałam, czy zabierze mnie ze sobą, ponieważ w tym momencie nawet jakieś "Gwiezdne wojny" wydawały mi się o wiele lepszą opcją niż kucie matmy. I od tego filmu pokochałam "Star Wars" szaloną miłością. Obejrzałam wszystko.